Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką, zawsze lubiłam sport, aktywność, zdrowo się odżywiałam i z niewiadomych przyczyn przywalilam 10 kilo. których się tutaj z wami pozbędę:)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1135
Komentarzy: 18
Założony: 23 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
majanadiecie

kobieta, 32 lat, kraków

177 cm, 67.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

kiedyś kiedyś kiedy jeszcze bulimia nie trzymała mnie w szponach próbowałam 2 sposobów na stracenie zbędnych kilogramów. Startowałam z 65 chcąc zejść do wymarzonego 59. za pierwszym razem jadłam zdrowo, regularnie, wszystko było zbilansowane, dorane elegancko, dopasowane do moich potrzeb i co? gówno. nie zeszłam z wagi. trwało to z dobre 2 miesiące. NIC. pozniej poszłam na studia. mało malam czasu na regularne posiłki nie mowiąc już o jakimkolwiek gotowaniu! rano sniadanie- obfite bo nie będe ukrywa lubię się rano nażreć fest:D potem gdzieś szybciutko bułeczka między laborkami i do wieczora czasem NIC.woda, jabłko tyle.. schudłam tak, ze mama mnie nie poznała:) i czulam się super. nosilam wymarzone spodnie, krotkie bluzeczki na imprezy, obcisle kiecki.. i wcale nie czułam się osłąbiona czy coś...przecież musialam wysiedzieć po 6h na laborkach pozniej na wykłdach a po powrocie mialam jeszcze czas melanżować do rana! więc coś mi się zdaję, że przeproszę stare nawyki... pierd*lę obiadki ! :)

67.5  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! waga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

interwał beztlenowy again + brzuszki i przysiady w przeeerozniastych kombinachach- dupa odparzona!

dzisiaj rzygalam cały czas, więc nawet nie będe pisać co zjadłam...

zdjęcie z wczoraj! spockzo tu wyszło, ale tak pięknie na żywo to to nie wygląda. chociaz..brzuch ujdzie. nogi swoje bym upieprzyla przy samej dupie... nienawidzę parówek jednych:(

29 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Wstałam rano i pierwsze co, rozpłakałam się. A powodem był post mojej koleżanki na fejsie. Nie fajnie patrzy się jak komuś spełniają się Twoje marzenia. Koleżanka dodała zdjęcia z wyjazdu do Stanów na tzw CampAmerica. Zawsze bardzo chciałam na to jechać. No dobra, ale czemu płaczę? bo jestem do niczego. nie potrafię się do niczego zabrać konkretnie i poczynić kroki w jakimś kierunku. Zawsze żałuję swoich decyzji jakiekolwiek by nie były. Zdecydowałam, że ostatnie wakacje chce spędzić w domu, z rodziną. Mialam poćwiczyć jazdę samochodem, miałam codziennie ćwciczyć, miałam zdrowo się odżywiać, uczyć się niemieckiego, uczyć się fakturować z tatą i co? Przytyłam 2 razy tyle, rzygam codziennie, nie chce mi się gotować, zaniedbuje się, nie chce mi się uczyć, siedzę i ryczę. A moglam iść do pracy zacisnąć zęby, zapierd*lać ile sił w nogach i zarobić na campa w przyszłym roku. I JAK ZWYKLE POMYSŁY PRZYCHODZĄ PO FAKCIE jak zwykle jak jest już za późno na cokolwiek. 

Po za tym niedługo zaczyna się semestr. Studiuję coś, czego nienawidzę, nie nadaje się zwyczajnie do pracy w laboratorium mimo, że na początku wydawało mi się że jestem do tego stworzona- KOLEJNA ZŁA DECYZJA, kolejna porażka. I co jest najgorsze? że nie mam  nawet najmiejszego pomysłu co mogła bym robić innego. Bo gdybym miała i gdybym była bardziej ogarniętą życiową kobietą a nie beznadziejną piz*ą która nic nie potrafi w życiu osiągnąć zdecydowała bym się to rzucić w pieron i zająć się czymś, co kocham. a ja nawet hobby nie mam. Nic nie mam. Siedzę całymi dniami i przewijam fejsa i patrzę jak inni spełniają swoje marzenia. i tylko zastanawiam się 'jak to zrobil? skąd wzieli kasę? jak to się robi?"

Nie nadaje się do kompletnie niczego. I nic ze mnie w życiu nie będzie. Chciałabym coś robić, ale nie wiem CO. Mam 22 lata. Otstani rok studiów przede mną potem trzeba wkroczyć w dorosłość. I prez 22 lata nie potrafiłam odnaleźć siebie. Nie potrafiłam spiąć tej swojej tłustej dupy do roboty, nie podróżowałam, nie porzeszałam horyzontów. Zacznę pracę skończy się beztroska, skończą się szansę na cokolwiek. A nade mną już sznurek wisi. :(

65,5 waga rano

3 dzień bez mięcha

wczoraj- spinning-interwał beztlenowy

śniadanie: pudding z chia + owsianka z dżemem wiśniowym mamy

nie pamiętam co przed obiadem ale bodajże jakieś jabłko

krem z dynii na obiadek

jeszcze raz krem z dynii

sałatka z pomidorem, twarogiem, oliwkami, ogórkiem, oliwą z oliwek i pomidorem suszonym na kolację.

27 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Hej

Dzień rozpoczęty od puddingu z chia z wiśniowym dżemem i owsianki, plus standardowo kawusia.

12.00 będzie jabłuszko a 15.00 krem z brokuł i cukinii z czosnkiem i oliwą z oliwek. 

Banan godzinę przed treningiem a po treningu serek wiejski z pomidorkami

Dzień zaczęty puddingiem i potokiem łez. Już od jakiegoś czasu myślę nad przejściem na wegetarianizm. Fejsbuk czyta w moich myślach, co już zauważyłam dawno ;) i wyświetla filmiki, diety, strony prowegetariańskie. To samo zrobił dzisiaj. Obejrzałam dość prosty, ktoś by powiedział nie aż tak dosadny filmik i ryczę jak wół. Na punkcie zwierząt jestem okropnie wrażliwa, nie mogę znieść ich krzywdy, nie potrafię zabić nawet muchy a gdY TAKA wleci do pokoju nie zabijam tylko wypuszczam skąd przyszła. Więc dlaczego zjadam to co kocham? Chyba jestem już na to gotowa. Dlatego jeśli jest tu ktos wege, dajcie znać w komentarzach. Chętnie odwiedzę wasze blogi, przyjrzę się waszym dietom, sprawdzę na co zwracacie uwagę itp. A jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć to, co mną tak ruszyło, proszę bardzo: 

WAGA DZISIAJ RANO : 67,7...  2 KILO Więcej w dwa dni..nie mam nerwów.

25 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Trening zaliczyła, zarówno dzisiaj jak i wczoraj, dość intensywnie jak zawsze:) nie ma to jak mieć przyjaciółkę "prawie-trenera-personalnego" :) wchodzę przed chwilą na wagę a tam- 66,5 :D JAK....? Możecie się czepiać, że waga jest popsuta, ale oprócz mnie korzysta z niej cała moja rodzina i takich wahań nie zauważają. Niemniej jednak cieszę się. Czas na naukę, spanie i PRZETRWANIE JUTRZEJSZEGO DNIA BEZ ZWRACANIA WSZYSTKIEGO CO SIĘ ZJADŁO! Pozdrawiam:)

24 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Miałam plan dzisiaj wytrzymać bez biegania do toalety po każdym posiłku...jak zwykle plan w łeb. Pamiętajcie, jeśli kiedykolwiek wam przyjdzie do głowy taki pomysł, nawet nieszkodliwie- jednorazowo, bo się przejecie- NIE RÓBCIE TEGO!!! Jestem bulimiczką od 4 lat i ani raz tą metodą nie udało mi się zrzucić nawet pol kilograma. Jedynie tyłam, bo organizm gromadził mnóstwo wody, źle się czułam, niszczę zęby, włosy, paznokcie, cerę, cały przewód pokarmowy, nie wspominając o dolegliwościach psychicznych typu wieczna depresja, brak poczucia własnej wartości, samoocena poniżej dna, brak samoakceptacji. W przerwach, kiedy rzygać albo nie mogła, albo walczyłam z tym, żeby tgo nie robić czułam się rewelacyjnie...Jadłam noramaln9e, ćwiczyłam jak zawsze, cieszyłam się życiem, czułam się taka wyzwolona, zdrowa.., I do tego chcę wrócić. Jeżeli mi się tym razem nie uda cza najwyższy udać się do specjalisty. Trzymajcie kciuki.

Atu ja jeszcze miesiąc temu

62 kg. nie żartuje.

23 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

STARTUJĘ! waga obecna czyli 69 kilo jest największą wagą jaką w życiu miałam. Dąże do 59 czyli wagi, przy której czułam się najlepiej. Zamierzam konetynuwać treningi, usprawnić dietę, co oznacza

-NIE PODJADANIE W NOCY

- unikanie słodzenia kawy miodem ;)

- mniejsze porcje o połowę

-picie duuuużo więcej wody w ciągu dnia

- ograniczenie kawy do jednej kawki rano

- spożywanie owoców tylko rano

- ograniczenie piwa i innych alkoholi

- walkę z bulimią :(